Wczoraj mimo nawału pracy zrobiłam sobie prawdziwą śniadaniowa ucztę, pyszna frittata i kubek kawy z pianką, obowiązkowo ;) Potem jeszcze pyszny jesienny smoothie (przepis tutaj) i mogłam działać dalej.

Nie było by problemu zjeść takie śniadanie w domu, lecz po miodzie czy to piniowym czy tymiankowym śladu dawno już nie ma, jogurt grecki sklepowy to nie ten sam co tam, chleb da radę zrobić, ale co mi tam po samym chlebie... Jest frittata... Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie lubiłam oliwek... teraz mam zapas :) 

GRECKA FRITTATA

6 dużych jajek z wolnego wybiegu

2 łyżki śmietanki kremówki 30 %

garść czarnych oliwek

1 średniej wielkości pomidor, pokrojony w kostkę

1 średnia czerwona cebula, posiekana w kostkę

1/2 filiżanki pokruszonego sera feta

oregano, świeże listki bazylii, sól morska i pieprz do smaku

Na żeliwnej patelni rozgrzej oliwę z oliwek i podsmaż cebulę. W dużej misce roztrzep jajka ze śmietanką.

Wlej na patenie, rozłóż delikatnie łyżką mniej więcej równomiernie cebulę, przypraw. 

Rozgrzej w piekarniku grill  do 180 stopni lub włącz grzanie od góry. Smaż na średnim ogniu, aż boki będą się ścinać ku środkowi. Zsuwaj w miedzy czasie jajka do środka, aby nieścięte spływały w nowe miejsce. Wrzuć oliwki, pomidora, rozłóż listki bazylii. Smaż jeszcze 2-3 min. Wyłącz palnik, rozłóż pokruszoną fetą i wstaw patelnię do piekarnika. Zapiekaj dosłownie parę minut, aż zauważysz ze wierzch się ściął a wierzchołki sera robią się powoli rumiane.

Uwaga:

Użyłam patelni w całości odlewanej z żeliwa. Nie wstawiajcie do piekarnika patelni z elementami drewnianymi lub z plastiku. Frittatę można wykonać na teflonowej patelni a potem delikatnie podważając łopatką zsunąć na płaską blachę wyłożoną papierem lub polaną oliwą i tez się uda :)