,

Sen...

18:00


Wczorajszy mój dzień pracy nad zamówieniami skończył się dzisiaj o godzinie 2.30 rano, poprzedni też zakończyłam o dość nieludzkiej porze, ale to wszystko siła wyższa. Udało mi się dobrnąć do końca ale jak moje klientki zasugerowały w żartach: następnym razem mniej ciastek więcej nalewek ;)
Pomyślę chyba o tym, bo ciastek mam dość na jakiś czas, chociaż po powrocie do domu miałam ochotę coś "chrupnąć" i pewnie długo nie wytrzymam tym bardziej jeśli św. Mikołaj przeczytał mój list i przyniesie mi książki które chciałam :)

Końcowe prace zabrały najwięcej czasu, trzeba było podzielić według zamówień, spakować, zrobić etykiety. Koło godziny 1 w nocy oczy miałam tak małe jak rodzynki,  zaczęłam się mylić. Wiązałam nie ta etykietę co trzeba, coś zaczynało nie wychodzić, ale chlust zimnej wody na twarz trochę pomógł i dobrnęłam do końca. Co nie znaczyło ze trochę pospałam, bo ostatni szlif zostawiłam na poranek przed wyjazdem wszystkich zamówień, tak wiec kolejna pobudka o godzinie 7 rano, ale obiecałam sobie ze wszystko odeśpię. Jak postanowiłam tak zrobiłam:)

Regeneracja była mi bardzo potrzebna gdyż przez ostatnie 3-4 dni spałam może 12 godzin. To już nie te czasy kiedy w weekend można było oblecieć wszystkie imprezy w mieście, znajomych i w poniedziałek pójść na uczelnie czy do pracy i nie przypominało się zombie :) Po prostu jak to ładnie określiła jedna z naszych piosenkarek  - do wieku jazzowego mi bliżej niż dalej :) Jak ten czas leci...




Choinka kupiona a nawet trzy więc mogę iść spać dalej :)
Pozdrawiam

You Might Also Like

0 komentarze

SUBSCRIBE NEWSLETTER

Get an email of every new post! We'll never share your address.

Popular Posts

Blog Archive